Namibia

A gang of meerkats

Only a bit more than one hour and we arrive at the next stop in our South Odyssey - Bagatelle Kalahari Game Ranch. Our chalet is not yet ready when we arrive so it is time for a cold drink. But as soon as we sit down in the bar area outside the main building we are surrounded by a gang of meerkats. And this of course means that I run for the camera and am lost to the world for an hour or so whilst Marcin enjoys his beer or perhaps three. 

Meerkats live in groups up to 50 individuals in underground burrows with many entrances (similarly like described before cape ground squirrels). They are extremely social animals. During the day they forage in a group with at least one sentry on guard scanning the sky and desert for predators (such as eagles, hawks and jackals) while the others search for food. Sentry duty is usually about an hour long. If sentry senses danger, they will let out a high-pitched squeal, sending the mob looking for cover. Meerkat calls may carry specific meanings, with particular calls indicating the type of predator (aerial vs terrestrial) and the urgency of the situation (high, medium or low).

Like it is common in many various species, meerkat babies learn by observing and copying adult behaviour.  But what is not that often seen in animals, meerkats engage in active instruction, playing role of teachers. Let's take foraging and hunting for insects and small animals as an example. Meerkat youngest babies do not forage for food - adults bring dead animals to feed them.  But as the pups grow older, they start following an older member of the group who acts as their teacher. Teachers start to bring live prey to them but they disable it first. For example, if it is a scorpion the teacher would bite the sting off before pups can try to eat it. Then, finally, young meerkats start to plead for a chance to hunt their own dinner and the teacher will allow them to have live prey and deal with it all by themselves under their supervision. 

 

Tylko nieco ponad godzinę zabiera nam dotarcie do następnego przystanku w naszej Południowej Odysei – Bagatelle Kalahari Game Ranch. Nasz domek na wydmach nie jest jeszcze gotowy, więc idziemy napić się czegoś zimnego do baru przy basenie. Pierwsze co widzę, to całe stadko surykatek, wiec wracam do samochodu po aparat i w zasadzie od tego momentu nie ma mnie dla świata, podczas gdy Marcin wypija sobie zimne piwko. Albo trzy. Nie wiem ile, bo byłam całkowicie pochłonięta surykatkami. 

Surykatki są zwierzętami bardzo społecznymi i zwykle żyją w grupach od kilku do kilkudziesięciu osobników - najczęściej jest to spokrewnione ze sobą potomstwo pary alfa. Mieszkają w dużych podziemnych norkach z wieloma wyjściami, podobnie jak afrowiórki namibijskie, z którymi zresztą czasami dzielą wspólne norki. W ciągu dnia surykatki idą w grupach szukać jadalnych roślin i grzybów oraz polować na insekty, skorpiony, węże i inne małe zwierzęta. Co najmniej jeden osobnik staje wówczas na czatach wypatrując zagrożeń, takich jak zbliżający się orzeł, jastrząb, czy szakal. Jego dyżur trwa mniej więcej godzinę. Jeśli wypatrzy zagrożenie, wydaje charakterystyczne wysokie dźwięki, ostrzegając rodzinę, przy czym dźwięki te są inne jeśli niebezpieczeństwo nadchodzi z góry (ptak) niż jeśli nadchodzi z ziemi (np. szakal). Ten alarm wokalny informuje także stado, jak duże jest zagrożenie.

Podobnie, jak często występuje to wśród różnych gatunków zwierząt, młode surykatki uczą się obserwując i naśladując osobniki dorosłe. Ale – co się znacznie rzadziej zdarza – dorosłe surykatki angażują się w aktywne nauczanie i przekazywanie instrukcji młodym. Dobrym przykładem może być właśnie polowanie. Surykatkowe niemowlaki nie wychodzą na powierzchnię, ich opiekunowie dostarczają im już zabite insekty i inne elementy pożywienia. Ale w miarę, jak zaczynają podrastać, zaczynają chodzić do surykatkowej szkoły życia. Tu ich nauczyciele pokazują im, jak polować i przynoszą im żywe, ale początkowo „unieszkodliwione” egzemplarze potencjalnie niebezpiecznych gatunków, na przykład skorpiony z odgryzionym już kolcem jadowym. Kiedy maluchy dobrze już sobie z nimi radzą, pod okiem opiekunów zaczynają same polować na normalne, nie uszkodzone skorpiony. 

 

I could easily sit here and observe foraging meerkats for another few hours but we need to get our things to the chalet as we intend to go for scening drive this afternoon again. When I go back to the reception area I find Marcin making friends with a tamed springbok. He was raised on a bottle here on the ranch as his mum did not make it and now he loves human's company. The restaurant area seems to be his favourite place (guess why, guess why). Special horn-pads were made for him in case he would like to familiarise himself with guests just a tad too much :-). 

 

Mogłabym tak siedzieć i obserwować surykatki godzinami, ale musimy przenieść rzeczy z samochodu do pokoju, bo zamierzamy wybrać się wkrótce na popołudniowe safari. Marcina znajduję przed recepcją, w trakcie zawierania znajomości z miejscowym, trochę oswojonym, skoczkiem antylopim. Po stracie matki, skoczek odchowany był na butelce i polubił ludzkie towarzystwo. Stawia się także nieodmiennie na każdej kolacji. Na rogach ma specjalne ochronne nakładki, w razie jakby przyszło mu do głowy spoufalić się z kimś za bardzo…

Good Bye Red Dunes Lodge...

It is time to pack our things and go on with our adventure, but we have just enough time to sip a cold drink on the veranda of our room, watching elands that came again to graze.  And then off we go again, with some lovely springboks bidding us farewell... The next stop is not so far away.

 

Jeszcze tylko czas na chłodny napój na werandzie naszego domku, obserwując elandy, które zastąpiły gnu i już musimy się pakować i ruszać dalej w drogę. Na drodze do B1 wyszły nas pożegnać skoczniki antylopie. Nasz następny przystanek  to wciąż Kalahari, tylko trochę bardziej na południe…

Squirrels, squirrels everywhere

Last afternoon we spent eating cake and watching cape ground squirrels  and now we go back again to observe these cheeky fellows.

Cape ground squirrels live mainly in arid or semiarid areas, mostly in velds and grasslands. As burrowing animals they dig and live in clusters of burrows, protecting them from extreme temperature and predators. Their underground houses are on average 700 square metres big and have many entrances.  Cape squirrels eat fruit, grasses, herbs, bulbs, insects and shrubs, but they do not tend to hoard food.

There is one thing we immediately notice and then I check with uncle Google to be sure, and yes, we are correct - for thermoregulation, ground squirrels shade their head and back with their bushy tails, using them like sun umbrellas. 

Cape ground squirrels appear to have friendly relationship with meerkats and often use the same burrows. And yes, we can see Timon, the semi-tamed meerkat living in the lodge, disappear in some of the entrances when he pleases only to reappear again through another hole. 

 

Wczorajszego popołudnia mieliśmy okazję zapoznać się z tutejszą populacją afrowiórek namibijskich (znanych także jako wiewiórki przylądkowe). Dzisiaj idziemy poobserwować je znowu. To tak ciekawe istotki, że możemy tak siedzieć i patrzeć godzinami. 

Afrowiórki zamieszkują głównie tereny suche typu sawanny i pustynie. Mieszkają w wykopanych przez siebie, dużych (zajmujących średnio 700 metrów kwadratowych) norkach, a raczej systemach norek z wieloma wejściami, które zapewniają im ochronę przed ekstremalnymi temperaturami i większością drapieżników. Żywią się owocami, trawami, ziołami, korzonkami i owadami, ale nie gromadzą zapasów żywności, jak wiewiórki europejskie.

Już wczoraj, zaraz po kilku minutach obserwacji zauważyliśmy jedną rzecz. Sprawdziłam potem z wujkiem Google, czy mamy rację. Mamy. Afrowiórki używają swoich puchatych ogonów jak parasoli słonecznych, chroniąc swoja głowę i grzbiet od palącego słońca.

Afrowiórki namibijskie żyją w przyjaznych relacjach z surykatkami. Pozwalają im korzystać ze swoich norek, a w zamian za to surykatki ostrzegają je przed zbliżającymi się niebezpieczeństwami. Kilka razy widzieliśmy więc jak Timon znika pod ziemią, żeby pojawić się później na powierzchni w innym miejscu. 

The early bird...

...gets the view on blue wildebeest. As we get ready for breakfast, here they come to the pan in front of our windows.  So we look at them and feed our souls before we go to feed our bellies. 

Kto rano wstaje, ten… widzi gnu pręgowane. Całe stadko przyszło z samego rana przed nasze okna. Obserwujemy je przez dłuższą chwilę, zanim pójdziemy na śniadanie. Strawa dla ducha przed strawą dla ciała. 

Peace of soul...

We got up really early today. Standing outside with a cup of tea, we look at the sky painted with pastel colours, waiting for the touch of first rays of sun on our faces, and we breathe in peace and breath out stress, and breathe in peace and breath out stress....

Wstaliśmy dzisiaj o świcie.  Z kubkiem herbaty w ręce patrzymy na pomalowane pastelami niebo nim pierwsze promienie słońca połaskoczą nas w twarz. Z każdym wdechem wpływa spokój, z każdym wydechem ucieka stres….