Phetchaburi

Cheeky monkeys

Phetchaburi is full of monkeys. They are truly adorable, as long as they do not threaten you or steal from you. And they will if they see you carrying any food or drink or any bag (cheap plastic shopping bags especially) that could theoretically contain food or drink. It will be confiscated from you and the procedure may go down really nasty. We took no drink, no food, no plastic bags, just tripod, cameras, and camera bags. They were OK with it. We could come real close, too. We were observing them, they were observing us back, curious and making funny faces sometimes but no bad intentions were detected. And yet, we have seen them stealing from other people and they were quite vicious when it happened. If you temp them, they may be lead astray.   

 Phetchaburi jest pełne małp. Małpy są naprawdę urocze, o ile nie próbują cię okraść lub zachowywać się agresywnie. A zrobią to, jeśli tylko zobaczą, że masz ze sobą jedzenie, napój lub jakąś torbę, która teoretycznie może zawierać jedzenie lub picie (plastikowe torby na zakupy są szczególnie groźne). Jeśli wiec weźmiesz ze sobą cos do picia lub jakies przekąski, zostaną ci owe skarby skonfiskowane, a sama procedura konfiskacji może przebiegać dość paskudnie. Dlatego nie zabieraliśmy z auta  napojów, jedzenia, żadnych plastikowych toreb - nosiliśmy ze sobą jedynie statyw, aparaty i torby fotograficzne. Na szczęście małpy były tym relatywnie mało zainteresowane. Mogliśmy podejść naprawdę blisko. Obserwowaliśmy je,  a one obserwowały nas, zaciekawione i strzelające tysiąc różnych min, ale bez żadnych oznak wrogości. Natomiast widzieliśmy, jak bez pardonu okradały innych turystów, bo całkiem łatwo je zwieść na pokuszenie. 

Observing monkeys at Phra Nakhon Kiri was real fun. They are such characters. Just look at this dude, always surprised with everything, carefully pondering mysteries of life, whilst chewing on his own leg. Or this one with beautiful make-up, closing her (his???) eyes often so it does not go unnoticed.

Obserwowanie małp w Phra Nakhon Kiri było prawdziwą frajdą. To są takie cudowne charaktery. Wystarczy spojrzeć na kolesia ciężko zaskoczonego wszystkim dookoła i zadumanego nad tajemnicami życia podczas iskania własnej nogi. Albo tą panią (tego pana???) z pięknym makijażem oczu, co to patrzy spod półprzymkniętych powiek, żeby ten makijaż na pewno wszyscy zauważyli...

We could easily look at them for hours and hours. Only, if you stay for too long (and too long is really long) they start to have ideas like maybe they could make friends with you, and check this backpack of yours for some friendship tokens… 

 Och, można tak patrzeć na nie godzinami. Jedyny szkopuł to, ze jeśli pozostanie się z nimi zbyt długo (zbyt długo oznacza naprawdę długo), to zaczynają mieć pomysły, w stylu „może by się jednak zaprzyjaźnić z tymi łysymi małpami i sprawdzić te ich plecaki w poszukiwaniu tokenów przyjaźni”…

Rays of sun

Our trip today starts from visiting Khao Luang Cave at Phetchaburi, a rather dramatic cavern shrine with impressive stalactites. It is believed that the Buddhist sanctuary was built here during the early Ayudhya Period, from when a stupa with stucco decoration was found. It went the major restoration in the reign of King Rama IV, when a laterite staircase was built and many Buddha sculptures were added. Later on, the place was also visited by King Rama V. 

It is already around 40 degrees and quite muggy, when we climb the stairs leading to the cave entrance, so we welcome the relative chill of the cave with huge relief. The main chamber, with the big sitting Buddha and an abundance of smaller statues, is quite magically lighted as sunbeams filter in to the cave through the natural skylight and the rays light up a big circle on the ground. The second chamber, also full of statues, has another skylight and we can see a lot of monkeys jumping in and out the cave through the opening.

It is said that monkeys are a rather big hazard if you visit the Khao Luang Cave (less so inside, but much more on the way to the entrance) but we have no water and no food, and they stayed away from us. It is fun to watch them now, scurrying down or up the cave; agile, clever and very cheeky as they are. I am quite happy I took my big zoom lens with me. We pass a set of stone galleries and shrines and there is another staircase leading outside but no longer in use, so we slowly go back through the chambers, waving goodbye to all golden Buddhas. And then up in the scorching sun we are, and I am not sure how come it took us more than two hours to visit the cave. 

 

Nasza dzisiejsza wyprawa zaczyna się od wizyty w jaskini Khao Luang w Phetchaburi, dość dramatycznej  świątyni z naprawdę imponującymi stalaktytami. Uważa się, że buddyjskie sanktuarium zostało zbudowane w tym miejscu już we wczesnym okresie Ayudhya, z którego datuje się  znaleziona tutaj stupa ze stiukową dekoracją. Za panowania króla Ramy IV miała miejsce wielka renowacja jaskini, zbudowano też laterytowe schody i dodano wiele kolejnych wizerunków Buddy. Później miejsce to odwiedził również król Rama V, co jeszcze bardziej podniosło jego znaczenie.

Na zewnątrz temperatura jest już w okolicach 40 stopni i jest bardzo parno, więc (relatywny) chłód jaskini witamy z radością. Schody prowadza do głównej komnaty, z dużym posągiem siedzącego Buddy i mnóstwem jego mniejszych podobizn.  Promienie słoneczne wlewające się do jaskini przez dziurę w sklepieniu oświetlają ją w niemal magiczny sposób. Druga komnata, również pełna posągów, ma kolejny naturalny świetlik i widzimy wiele małp wbiegających i wybiegających ta droga ze świątyni.  

Często można przeczytać ostrzeżenia, że małpy są raczej dużym zagrożeniem w okolicach Khao Luang, zbierają się w duże gangi, bywają agresywne i kradną (mniej może w samej świątyni, a bardziej na drodze do wejścia), ale nie mamy  ze sobą wody ani jedzenia i pewnie dlatego po drodze trzymały się od nas na bezpieczny dystans, a teraz możemy spokojnie je oglądać - zwinne, szybkie i rozbrajająco bezczelne. Cieszę się, przytargałam ze sobą swój ciężki, wieki obiektyw, chociaż światło (a raczej jego brak) jest tutaj sporym wyzwaniem. Jak już się oderwałam od obserwacji małp, idziemy jeszcze bardziej w głąb  jaskini, mijając kamienne galerie i kapliczki, aż do kolejnych schodów prowadzących na zewnątrz. Te schody nie są obecnie użytkowane więc powoli wracamy do głównego wejścia machając na pożegnanie wszystkim złotym Buddom. A potem jesteśmy już znów w upalnym słońcu i nie wiem nawet, jak to się stało, że wizyta w jaskini zajęła nam ponad dwie godziny. 

And a short video from our visit.

I krótki filmik z naszej wizyty w jaskini.