gallery

Dali Cybernetics

We are off to London today, to The Boiler House, to be precise, to take part in the Dali Cybernetics experience. We kind of know what to expect, so the excitement level is high from the start.

We managed to secure the tickets for the first entry in the morning (meaning it was a very early start for us), and we are the exhibition place the moment they open the doors. Ticket checking goes smoothly, and a moment later, we find ourselves going through the crush course on Dali. I knew quite a lot about the artist, but I learnt a lot of new things in just half an hour. And it is not a dry summary from the art-history book. Short descriptions of different stages of his creative work, interspersed with quotations of Dali himself talking about his inspirations and goals, are displayed on the wall alongside his famous paintings and pictures. The selection is made so well that it creates an illusion of having a real glimpse into Dali’s personality.

Then comes my favourite part. We enter a 360° immersive room in which skilfully made projection of Dali’s works displayed on all walls and floor tells the story of his various fascinations, ideas, obsessions and research. You can walk around, sit on the blankets or pillows spread on the floor, or in the deck chairs, whatever you feel like, and let the story unfold. Sometimes you may feel like reality is shifting around you, or as if you are floating, even though you may sit perfectly sill. It is a bold, powerful, hypnotic, if not hallucinogenic, experience. My favourite bits are those we watch with red-and-cyan anaglyph glasses on, suddenly thrown in between the enormous and small 3D shapes appearing everywhere around us. By the way, put the glasses on watching the video material below to have a tiny, tiny taste of what we experienced.

We watched the whole show nearly three times, as different details were emphasised depending on the point of view…

 

Dzisiaj wycieczka do Londynu, a dokładniej The Boiler House, gdzie bierzemy udział w pokazie Dali Cybernetics. Poniekąd wiemy, czego się spodziewać, więc poziom ekscytacji jest wysoki od samego początku. Udało nam się zamówić bilety na pierwsze poranne wejście (stąd bardzo wczesny początek dnia) i dzielnie jesteśmy na miejscu w momencie otwarcia drzwi wystawy. Sprawdzanie biletów idzie gładko i już chwilę później przechodzimy przez przyspieszony kurs z życia Salwadora Dali. O artyście wiedziałam w sumie dość dużo, ale w ciągu zaledwie pół godziny dowiedziałam się wielu nowych rzeczy. I nie poprzez suche podsumowanie z podręcznika historii sztuki. Krótkie opisy poszczególnych etapów twórczości Dalego, przeplatane cytatami jego wypowiedzi o własnej sztuce, geniuszu (J) i inspiracjach, są zaprezentowane na ścianie wraz z jego słynnymi obrazami i zdjęciami. Dobór materiału jest tak dobry, że daje iluzję prawdziwego spotkania z  osobowością artysty.

Potem przychodzi moja ulubiona część. Wchodzimy do pomieszczenia, w którym umiejętnie wykonana projekcja dzieł Dalego wyświetlana jest na wszystkich ścianach i podłodze, opowiadając o jego różnych fascynacjach, pomysłach, obsesjach i poszukiwaniach. Oglądać każdy może, jak chce. Można chodzić dookoła sali, przycupnąć na pufie, rozsiąść się na kocach lub poduszkach porozrzucanych po podłodze, rozłożyć na leżakach, a nawet opatulić się kocem i pozwolić, by obrazy zmieniały się wokół nas, zabierając nas w podróż po wyobraźni artysty. Czasami mam nieodparte wrażenie, że jestem w ruchu, że przemieszczam się wraz, czy może raczej wewnątrz tych projekcji, mimo, iż jakaś część mojego mózgu dobrze wie, że siedzę sobie na leżaczku w idealnym bezruchu. Oglądamy całość prawie 3 razy, przenosząc się na inne miejsca, bo z każdego kąta pokaz wygląda trochę inaczej. Moje ulubione fragmenty to te, które oglądamy z czerwono-cyjanowymi okularami anaglifowymi, nagle wrzuceni w wirtualną rzeczywistość trójwymiarowych kształtów pojawiających się wszędzie wokół nas. A tak swoją drogą załóżcie okulary 3D oglądając poniższy materiał video aby mieć malutki posmak tego, co się tam zadziało.

And there is the metaverse. Oh, boy. They put the VR googles on our heads (and high-quality googles they are), and bang, we are in another universe, floating on a phantasmagorical ship through the sea and desert, while huge eggs crack open in the sky. I can see my metallic hands and Marcin's diving helmet. I can hold the ship's rails and move the ventilation cowl's shutters, creating music! My brain is totally there, and the ordinary reality is forgotten. It is a shame we cannot show you things as we could see them, but it is also somewhat funny to look at us through the eyes of an outsider, wandering like happy idiots around the empty room…

 

A potem czeka na nas jeszcze metawersum. O piiiip (wiecie, jakie słowo mam na myśli)! Wciskają nam na łby google VR (i są to wysokiej jakości gogle) i bum, jesteśmy w innym wszechświecie. Unosimy się na fantasmagorycznym statku podróżując przez morza i pustynie, podczas gdy ogromne jaja pękają na niebie, białko spadając z chlupotem do wody, a żółtko świecąc z  nieboskłonu. Widzę swoje metalowe ręce i nurkowy hełm Marcina. Mogę trzymać relingi statku (trochę iskrzą, jak je dotykam) i przesuwać żaluzje w szybie wentylacyjnym, tworząc muzykę! Mój mózg jest całkowicie w innym świecie, a zwykła rzeczywistość jest chwilowo zapomniana. Szkoda, że nie możemy pokazać wam rzeczy tak, jak my je widzieliśmy, ale trochę zabawne jest też popatrzenie na siebie oczami kamery, podskakujących z piskami po pustym pokoju się jak dwójka radosnych głupków…

We leave the show only to find a street food festival 200 m away. And yes, we are hungry. There are so many choices, but ultimately, we decide on Vietnam cuisine. It is delicious.

 

Wychodzimy z pokazu i 200 m dalej znajdujemy festiwal ulicznego żarełka z całego świata. I tak, jesteśmy bardzo głodni. Pokus jest wiele, ale ostatecznie decydujemy się na kuchnię wietnamską. Pyszka.

Istanbul Archeological Museums part 3

Opposite the main building, there is a beautiful Tiled Pavilion constructed in 1472. The portico, with its 14 marble columns, was added later.

Naprzeciw głównego budynku znajduje się piękny Pawilon Kaflowy zbudowany w 1472 roku. Portyk z 14 marmurowymi kolumnami został dodany później.

 It has some Seljuk, Anatolian and Ottoman tiles and ceramics on display, including famous Iznik tiles.

 

Kiosk zawiera wystawę seldżuckich, anatolijskich i osmańskich płytek i ceramiki, wliczając w to słynne kafelki z Iznika.

 The peacock fountain (also check the video below) testifies to the richness of Islamic design.

 

Fontanna z pawiem (zobacz też film poniżej) jest dobrą ilustracją  bogactwa islamskiej designu świadczy architektury.

There is also a beautiful mihrab from 1432.

 

Znajduje się tu również piękny mihrab z 1432 roku.

 After the Tiled Pavilion, we walk around for a while, visiting the small garden that contains a modest collection of columns and other architectural elements. Then it is time to visit a small museum cafe. (PS The cat I hold in the picture broke my heart; I am so sorry I could not take her).

 

Po wizycie w Pawilonie spacerujemy jeszcze chwilę po dziedzińcu, odwiedzając także mały ogród, w którym znajduje się skromna kolekcja kolumn i innych elementów architektonicznych. A potem jest już najwyższy czas, żeby odwiedzić małą kawiarnię muzealną. (PS Mała kocina, którą trzymam na zdjęciu, złamał mi serce; tak mi przykro, że nie mogłam jej zabrać).

Istanbul Archeological Museums part 1

 The museum complex consists of three buildings: The Archaeology Museum, the Museum of Ancient Orient Works, and the Tiled Pavilion. There are also some interesting outdoor exhibits as well in the museum courtyard.  We enter through big green gates e adorned with two golden Medusa heads.

 

Kompleks muzealny składa się z trzech budynków: Muzeum Archeologicznego, Muzeum Dzieł Starożytnego Orientu i Pawilonu Kaflowego. Na dziedzińcu muzeum znajduje się również kilka ciekawych eksponatów plenerowych. Wchodzimy przez dużą zieloną bramę ozdobioną dwiema złotymi głowami Meduzy.

The Museum of Ancient Orient was closed during our visit due to the restoration. As such, we started from the Archeology Museum hosted in the beautiful neoclassical building, housing an impressive collection of classical statues and sarcophagi.

This is not a random selection of items; it is a thoughtfully designed, uncluttered display of essential artefacts, well-lit and beautifully exposed, with huge paintings on the walls bringing context to what is showcased in every room. It is visual storytelling at its best.

 

Muzeum Starożytnego Orientu było zamknięte podczas naszej wizyty z powodu renowacji. W związku z tym zaczęliśmy zwiedzanie od Muzeum Archeologicznego mieszczącego się w pięknym neoklasycystycznym budynku i słynącego z imponującej kolekcji klasycznych posągów i sarkofagów.

Ta wystawa to nie jest przypadkowy zestaw eksponatów; to jest starannie zaprojektowany, nie zagracony pokaz najważniejszych artefaktów, dobrze oświetlonych i pięknie zaprezentowanych, z ogromnymi obrazami na ścianach, które nadają kontekst temu, co jest prezentowane w każdej sali wystawowej. To wizualne opowiadanie historii w najlepszym możliwym wydaniu.

At the entrance, we face a massive statue of the Egyptian god of fertility and war, Bes, from 500-600 BC, brought here from Cyprus. Naked Bes is holding a dead rabbit that somehow lost its head.

 

Przy wejściu stoimy przed masywnym posągiem egipskiego boga płodności i wojny, Besa, pochodzącym z 500-600 p.n.e., sprowadzonym tu z Cypru. Nagi Bes trzyma martwego królika, który w jakiś sposób stracił głowę.

Inside the first gallery, our attention goes to the sculpture of a wild lion from the Mausoleum of Halicarnassus, today’s Bodrum. This mausoleum was one of the Seven Wonders of the Ancient World.

 

W pierwszej galerii naszą uwagę przykuwa rzeźba dzikiego lwa z Mauzoleum Halikarnasu, dzisiejszego Bodrum. To mauzoleum było jednym z Siedmiu Cudów Starożytnego Świata.

The first floor tells a story of Istanbul through different historical periods. Here, the attention is drawn to many beautifully lit and presented classical statues.

 

Pierwsze piętro opowiada historię Stambułu w różnych okresach historycznych. Tu uwagę przyciągają zwłaszcza liczne klasyczne posągi.

Upstairs, we find vast exhibits of coins, medallions, decorations, many great Ottoman pieces, and artefacts from Anatolia, Troy, Cyprus, Syria and Palestine.

 

Na piętrze znajdują się bogate kolekcje monet, medalionów, dekoracji, wiele wspaniałych dzieł osmańskich i artefaktów z Anatolii, Troi, Cypru, Syrii i Palestyny.

Just behind the corner

There were times when I had to persuade my husband (not yet husband back then) to go with me to a gallery. But he quickly got the bug and now galleries clearly call him. He was very excited to spot we are staying just behind the corner from the Scottish National Portrait Gallery and so we start this day from visiting it. The building itself is quite remarkable (check the video below) made from red sandstone in neogothic style. Figures of poets and monarchs watch down over the street, whilst William Wallace (think Braveheart) and Robert the Bruce (the “Outlaw King” on Netflix may refresh your memory if history of Scotland is not your strong point) flank the entrance.

The Great Hall inside is simply stunning. Along the first floor balustrade you can admire a frieze with procession of Famous Scotts, and there are also huge murals depicting important scenes from the Scottish history.

Dawno, dawno temu musiałam długo namawiać mojego męża (wtedy jeszcze nie męża), żeby poszedł ze mną do galerii. Ale szybko złapał bakcyla i teraz galerie wyraźnie same do niego wołają. Az wiec podskoczył z radości, odkrywając, ze nasz hotel  znajduje się dosłownie za rogiem Szkockiej Narodowej Galerii Portretów. Dzisiejszy dzień  zaczynamy właśnie od tej galerii. Sam budynek już robi wrażenie (patrz wideo poniżej) - wykonany z czerwonego piaskowca w stylu neogotyckim, z wielkimi postaciami poetów i monarchów obserwujących ulicę poniżej, podczas gdy William Wallace (pomyśl o „Braveheart”) i Robert the Bruce („Król wyjęty spod prawa” na Netflix może odświeżyć waszą pamięć, jeśli historia Szkocji zaciera się w pamięci) pełnią straż przy wejściu.

Wielka Sala w środku jest jeszcze bardziej impoujaca. Wzdłuż balustrady pierwszego piętra można podziwiać fryz z procesją sławnych Szkotów, uwagę przyciagaja także ogromne malowidła ścienne przedstawiające ważne sceny z historii Szkocji.

From here we go up to the exhibition rooms and admire the huge collection of portraits. The temporary exhibitions are much less impressive in our (subjective of course) opinions. Alison Watt’s “A Portrait Beyond Likeness” is not half as exciting as I expected reading the concept description of this project and Thomas Joshua Cooper’s “The World's Edge” makes me think “the king is naked”. These are just random (B&W of course because you know, it is ART) pictures of various places with composition and light questionable at best. I am sorry, but I am not going to lie, pictures like these I would have deleted from my camera card. But this is not so important after all, because the portrait exhibitions are wonderful and we enjoy our visit a lot.

Stąd idziemy w górę do sal wystawowych i podziwiamy ogromną kolekcję portretów. W naszych (oczywiście subiektywnych) opiniach znacznie mniej imponujące są wystawy tymczasowe. „A Portrait Beyond Likeness” Alison Watt nie jest w połowie tak ekscytujący, jak się spodziewałem, czytając opis koncepcji tego projektu, a „The World's Edge” Thomasa Joshuy Coopera sprawia, że ​​myślę „król jest nagi”. Są to po prostu przypadkowe (czarno-białe oczywiście, bo w końcu to jest SZTUKA) zdjęcia różnych miejsc, których kompozycja i światło są co najwyżej wątpliwe. Przykro mi, ale nie będę kłamać, takie zdjęcia usunęłabym z karty własnego aparatu. Ale to wszystko nie jest takie ważne, bo główne wystawy portretowe są fantastyczne i wizytę tutaj uznajemy za bardzo udaną.

We also, surprise, surprise, did not skip the café. They serve delicious cakes and nice lunch meals. First point of the day ticked off and now we are off to the Charlotte’s square.

Rzecz jasna nie pominęliśmy także kawiarni. Serwują tu pyszne ciasta i smaczne lekkie dania na lunch. I tak nam minął ranek, a teraz ruszamy jeszcze na plac Charlotty.