Warm feet....

About 9 pm we got hungry enough to go for dinner, and then, even though it is really dark we decide to go back to our chalet alongside the sea. I come close to water and when sea is just about to lick my feet I brace myself against expected cold. But the water is incredibly (and needless to say very pleasantly) warm. We paddle happily for much longer than it takes to get to our place. It is difficult to say goodnight to the sea and go to bed, but we are tired and tomorrow is a busy day. We leave the back door open, so that we can hear the sea and see it first thing when we wake up in the morning. 

 

Koło 21 zgłodnieliśmy na tyle, żeby pójść na obiad i chociaż jest już zupełnie ciemno postanowiliśmy wrócić samym brzegiem morza. Tuż zanim morze pierwszy raz polizało mi stopy spięłam się leciutko przygotowując się na dotyk zimnej wody, a tu woda ciepła, ciepluteńka, chyba nigdy nie brodziłam w aż tak ciepłym morzu. Człapiemy wiec sobie w świetle księżyca znacznie dłużej niż to potrzebne, żeby dotrzeć do siebie, bo ciężko jest to ciepłe morze zostawić, ale jesteśmy jednak zmęczeni po podróży a jutro czeka nas dość  intensywny dzień. Zostawiamy jednak drzwi od strony plaży otwarte, żeby morze słyszeć i żeby zobaczyć pierwsze kolory na niebie, jak się obudzimy.