…or otherwise a short break before we go again to feed the cheetah. Marcin decides on a pint of beer from the swimming-pool bar and is immediately surrounded by curious meerkats. I grab the camera and go to take some pictures but local cats come to say hello and of course we make friends immediately. My soul is feline-friendly to the very core and they sense it easily. It is already super hot, the grass around the bar is being watered and meerkats sit close enough to enjoy a delicate spray but far enough to avoid all the big droplets. When the droplets come too close they shift a few inches but do not run away. It is a pleasure to watch them enjoying the mist. The magic of this place is that you do not have to look for animals – just sit down and wait, and sooner or later they will come to you. Apart from meerkats and cats, during this short break we are also visited by donkeys and a peacock. I have to smile.
Koty, surykatki, osły i paw czyli czas na krótką przerwę zanim pojedziemy znów karmić gepardy. Marcin decyduje się na zimne piwo w barze przy basenie i prawie natychmiast otoczony jest przez wścibskie surykatki. Ja łapię aparat i idę porobić im trochę zdjęć, ale zaraz przychodzą do mnie lokalne koty, żądając należytych sobie względów – miziaj, kobieto, miziaj. Miziam z przyjemnością, rzecz jasna. Słońce jest już wysoko i praży wszystko jak skwarki na patelni, ktoś z obsługi złapał więc za szlauch, żeby podlać trawę wokół baru. Surykatki zeszły z drogi, ale tylko odrobinkę, siedzą na tyle blisko, ze dolatuje do nich drobniutka mgiełka wody. Kiedy zaczynają dolatywać trochę większe krople – przesuwają się o kilka kroków, nie więcej. Aż żałuję, że nie mam przy sobie kamery. Największy urok tego miejsca polega na tym, ze nie trzeba tu szukać zwierząt. Wystarczy usiąść i chwilę poczekać i na pewno coś prędzej czy później przyczłapie. W czasie tej krótkiej przerwy przypałętały się w nasze okolice także osiołki i paw. Jak tu się nie uśmiechać.