climbing

Climb your way up

We haven’t exactly been the most consistent with our fitness routine recently (and it sounds like a big euphemism). My knee pain played a significant role in that, but we were also plain lazy more often than not. However, my knees have shown significant improvement lately (not really sure why). And so, we have re-energized our gym sessions and even spiced things up with some fun activities along the way.One nice addition to our fitness journey has been indoor bouldering. While Marcin effortlessly tackles many routes, I’m still getting the hang of it, often just managing to keep up. Despite the disparity in skill levels, we’ve both found it to be an entertaining experience.

Ostatnio nie byliśmy zbyt konsekwentni w naszej rutynie fitness (jaki miły eufemizm). Trochę wpłynął na to ból moich kolan, ale byliśmy też zwyczajnie leniwi jak dwa leniwce.  Moje kolana ostatnio wykazały jednak z przyczyn nikomu nieznanych znaczną poprawę. Zatem wznowiliśmy nasze sesje na siłowni, a nawet urozmaiciliśmy je kilkoma innymi aktywnościami. Jedny z nowych dodatków do naszej podróży fitnessowej jest indor bouldering. Podczas gdy Marcin bez wysiłku pokonuje wiele tras, ja wciąż się z oswajam z tym sportem, często ledwo pokonując proste scieżki. Pomimo różnicy poziomów umiejętności, oboje mamy sporo zabawy.