food

Eggs 'n Things

For breakfast today we went to Eggs ‘n Things. I really do not remember who recommended it to us or why we decided to start the day here, as it is a western style breakfast, but as we went around the street trying to find an entrance (it really was tricky!), we found a few other people doing the same. The place is really popular. We came at their opening time so at least not a queue for us, but when we were leaving it was up to an hour(!) of wait to even get inside. Would it be worth it? Not really. But as it was, we had a rather nice breakfast with crazy amount of whipped cream on the pancakes (do not get me wrong, I am NOT complaining about it). We shared a table with a nice couple from America that we met running in circles whilst trying to understand the navigational clues from Google (I am sure Google had a proper chuckle at our expense).

Dzisiaj na śniadanie wybraliśmy się do Eggs’n Things. Naprawdę nie pamiętam, kto nam to polecił i dlaczego zdecydowaliśmy się rozpocząć tutaj dzień, ponieważ jest to śniadanie totalnie w stylu zachodnim, ale gdy kręciliśmy się po okolicy, próbując znaleźć wejście (co wcale nie było łatwe), wpadliśmy na kilka innych osób, robiących dokładnie to samo. Ta restauracja jest tutaj dość popularna. Przyjechaliśmy na samo otwarcie, więc przynajmniej nie było jeszcze kolejki, ale kiedy wychodziliśmy, to kolejka przed wejściem była już lekko na godzinę czekania. Czy byłoby warto? Szczerze mówiąc niekoniecznie. Ale tak bez czekania to OK, zjedliśmy całkiem znośne śniadanie z szaloną ilością bitej śmietany na naleśnikach (nie, żeby na to narzekała. Do naszego stolika dołączyła sympatyczna para z USA, którą poznaliśmy wcześniej kręcąc się w kółko i próbując zrozumieć wskazówki nawigacyjne Google (jestem pewien, że Google miał niezłą zabawę naszym kosztem ;)).

Lost in Translation...

After a rather hectic week (I finished work half an hour before we had to leave for the airport), it is time for a new adventure. Asiana is taking us to Tokyo via Seoul, yay! I am so tired I sleep away most of the journey. Minus the mealtimes, not going to skip Korean food even if it is only an in-flight meal.

 

Po bardzo intensywnym tygodniu (skończyłam pracę na pół godziny przed wyjazdem na lotnisko) przyszedł czas na nową przygodę. Asiana zabiera nas do Tokio przez Seul, hurra! Jestem tak zmęczona, że przesypiam większość podróży. Marcin budzi mnie tylko na czas posiłków - nie zamierzam przecież przespać koreańskiego jedzenia, nawet jeśli jest to tylko posiłek w samolocie.

We will stop in Seoul for longer on our way back from Tokyo, today we have just enough time for a donut.

W Seulu zatrzymamy się na dłużej w drodze powrotnej z Tokio, dzisiaj mamy  jedynie czas na pączka.

And off we fly (and eat) again.

I znowu lecimy (i jemy).

 

We landed in Tokyo quite late, bought travel cards (similar to T-money cards in Korea),took two trains and found ourselves in Ginza in no time at all. Ok, we had to ask for directions wen changing a train, but people were very nice (if insisted on speaking in Japanese to us, even when they clearly knew English). Our first hotel is a short walk away from the Kabukiza theatre. But I will talk more about it later.

 

W Tokio wylądowaliśmy dość późno, kupiliśmy karty podróżne (podobne do kart T-money w Korei), wsiedliśmy do dwóch pociągów i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w Ginzie. Ok, musieliśmy zapytać o drogę, gdy zmienialiśmy pociąg, ale ludzie byli bardzo mili (chociaż uparcie mówili do nas po japońsku, nawet jeśli wyraźnie znali angielski). Nasz pierwszy hotel znajduje się w odległości krótkiego spaceru od teatru Kabukiza. Ale opowiem o tym więcej później.

A very good morning

Breakfast at Ennafoura makes for a lovely start to the day. The food is fresh, delicious, and served beautifully. Today, we don't have to rush as our first destination is just a few steps away, allowing us to enjoy total bliss.

 

Śniadania w Ennafoura to zawsze znakomity początek dnia. Jedzenie jest świeże, smaczne i pięknie podane. Dziś nie musimy się spieszyć, gdyż do pierwszego punktu zwiedzania mamy zaledwie kilka kroków. Zatem śniadanie jest leniwe i bardzo przyjemne.

Le Kilim

We enjoyed our dinner at Nomad, so today we decided to dine at Nomad’s sister restaurant located in Gueliz – Le Kilim. The interior is very airy, with traditional elements blending beautifully with a contemporary setup, and dark red dominating the colour palette. The food also showcases a contemporary approach to Moroccan cuisine, which we thoroughly appreciate.

 

Kolacja w Nomadzie była bardzo przyjemna, dlatego dzisiaj postanowiliśmy zjeść w siostrzanej restauracji Nomada zlokalizowanej w Gueliz – Le Kilim. Wnętrze jest bardzo przestronne, a tradycyjne elementy pięknie komponują się ze współczesną aranżacją. W palecie kolorów dominuje ciemnoczerwony. Jedzenie prezentuje także współczesne podejście do kuchni marokańskiej, co bardzo sobie chwalimy.

We ordered a Tapas platter to share, which consisted of Chicken dips, briouates (similar to samosas), crispy potatoes, arancini, and homemade guacamole, followed by mains centred around fish. The food was delicious, and it was challenging to leave some room in our bellies for a café we noticed on the way here.

Zamówiliśmy talerz tapas do podziału, który składał się z kurczaka, briouates (podobnych do samoa), chrupiących ziemniaków, arancini, sosów i domowego guacamole, a następnie dania główne na bazie ryb. Jedzenie było pyszne i ciężko było zostawić trochę miejsca w na deser w kawiarni, którą zauważyliśmy po drodze.

Grand Cafe de la Poste

After visiting the gardens and the museum we are heading to the Grand Café de la Poste, where we will have our lunch. It is not far away but the sun is relentless. When we arrive, they offer us a table in the garden, but we prefer to hide from the heat inside.

Po wizycie w ogrodach i muzeum idziemy na lunch do Grand Café de la Poste. Nie mamy daleko, ale słońce jest wysoko i grzeje niemiłosiernie. Kiedy się wreszcie doczłapaliśmy, oferują nam stolik w ogrodzie. Nah. Zdecydwanie wolimy ukryć się przed upałem w środku.

As the name implies, this building used to be the main post office hosting a café (built around 1925 during the French protectorate, supposedly as the first building in the Guéliz) and the interior still features beautiful colonial-style decor. Upon entering the building, you are faced with a dramatic double staircase.  The room is low-lit, and spacious, with black and white tiled floors, beam ceiling, comfortable leather sofas and armchairs, and potted palms scattered around.

Jak sama nazwa wskazuje, w tym budynku mieściła się kiedyś główna poczta, w której znajdowała się kawiarnia. (Poczta była zbudowana około 1925 roku podczas francuskiego protektoratu, rzekomo jako pierwszy budynek w Guéliz). Wnętrze nadal charakteryzuje się pięknym wystrojem w stylu kolonialnym. Po wejściu do budynku naszym oczom ukazują się imponujące, podwójne schody. Pomieszczenie jest słabo oświetlone, za to przestronne, ma podłogi wyłożone czarno-białymi kaflami, widoczne belki stropowe, wygodne skórzane sofy i fotele oraz porozstawiane wszędzie  palmy w doniczkach.

The menu at le Grand Café is said to resemble that of a classic French brasserie but with a nod to Moroccan flavours. We order some oysters, spaghetti Bolognese for me, sea food for Marcin and cheesecake to finish. The food is good, but the price is a bit too steep for what it is. Still, we enjoyed the lunch and now we just dream about dolce far niente.

Menu le Grand Café przypomina klasyczną francuską brasserie, ale z ukłonem w stronę marokańskich smaków. Zamawiamy ostrygi, dla mnie spaghetti bolońskie, owoce morza dla Marcina i na koniec sernik. Jedzenie jest dobre, ale mimo wszystko cena jest bardzo wysoka w odniesieniu do jakości. Mimo to lunch nam się podobał i teraz marzymy tylko o dolce far niente.