drinks

EL&N Wardour Street

We are meeting my friend Jen today, so we decided to have our lunch in the same café EL&N at Wardour Street. It turns out to be very busy today but we are lucky and after 10-15 minutes of waiting we land at the table for four.

​Spotykamy się dzisiaj z moją koleżanką, Jen, więc postanowiliśmy zjeść lunch w tej samej kawiarni - E&L przy Wardour Street. Okazuje się, że dzisiaj jest bardzo tłoczno, ale mamy szczęście i już po 10-15 minutach oczekiwania lądujemy przy stoliku dla czterech osób.

 

We order truffle cacio e pepe and Dutch baby pancakes, which are delicious. My matcha is also great if surprisingly bitter. Marcin makes up for it with his very sweet latte.

Zamawiamy truflowe cacio e pepe i holenderskie mini naleśniki i wszystko jest pyszne. Moja matcha jest również świetna, choć zaskakująco gorzka. Marcin nadrabia to bardzo słodką latte.

And then Jen and her daughter join us, and the cake bonanza begins. We make a selection of some traditional ones and some Halloween specials. Yes, it definitely is a serious sugar overload…

 

A potem dołączają do nas Jen i jej córka i zaczyna się ciastkowa bonanza. Łączymy tradycyjne ciastka z kilkoma z oferty Halloween. Tak, to popołudnie to zdecydowanie krok w stronę insulinooporności…

The Moroccan Culinary Art Museum

The Moroccan Culinary Art Museum is a hidden gem nestled behind its medieval ochre walls in the heart of the medina, not far away from the Bahia Palace. As we step inside, we are transported to a tranquil oasis that makes us forget the relentless heat and noises of the outside world.

Muzeum Marokańskiej Sztuki Kulinarnej jest ukryte za średniowiecznymi murami w kolorze ochry, w sercu medyny, niedaleko Pałacu Bahia. Wchodząc do środka, zostajemy przeniesieni do spokojnej oazy, która pozwala zapomnieć o nieubłaganym upale i hałasie świata zewnętrznego.

The museum's three floors are dedicated to showcasing the rich culinary heritage of Morocco, with exhibitions carefully curated to take visitors on a journey through various aspects of local cuisine. From the origins of spices to the art of table setting, each section presents a unique element of Moroccan gastronomy. As we explore the museum, we discover traditional techniques for preserving food such as khlii, butter, olives, preserved lemons, and also the various flours used for bread making.

Trzy piętra muzeum poświęcone są prezentacji bogatego dziedzictwa kulinarnego Maroka, a wystawy zostały starannie dobrane tak, aby zabrać zwiedzających w podróż po różnych aspektach lokalnej kuchni. Od początków przypraw po sztukę nakrywania stołu, każda sekcja przedstawia unikalny element kuchni marokańskiej. Zwiedzając muzeum, odkrywamy tradycyjne techniki konserwowania żywności, takiej jak khlii, masło, oliwki i konserwowane cytryny, a także różne mąki używane do wypieku chleba.

The museum is located in an 18th-century Riad, which has been meticulously renovated to maintain its original charm. The riad palace, which once belonged to a Marrakesh notable, boasts two interior courtyards and spans over 5000 square meters. The central courtyard is adorned with a stunning Carrara marble fountain surrounded by four olive trees and two lavish salons with ceilings that soar over 16 feet high. This serene atmosphere provides a perfect setting for immersing yourself in the world of Moroccan cuisine and culture.

 

Muzeum mieści się w XVIII-wiecznym Riadzie, który został pieczołowicie odrestaurowany, aby zachować swój pierwotny urok. Ten piękny riad, który niegdyś należał do notariusza z Marrakeszu, może pochwalić się dwoma wewnętrznymi dziedzińcami i zajmuje powierzchnię ponad 5000 metrów kwadratowych. Centralny dziedziniec ozdobiony jest fontanną z marmuru z Carrary, otoczoną czterema drzewami oliwnymi i dwoma wystawnymi salonami z sufitami wznoszącymi się na ponad 5 metrów.

The courtyard is also a wonderful setting for a glass (or two) of cold juice.

Dziedziniec jest także wspaniałym miejcówką do posiedzenia ze szklaneczka (lub dwoma) zimnego soku.

Kybele

It is café time. And since I hardly drink coffee, I try to choose some good tea. We are sitting in the Kybele Cafe, which could very well be an antique shop - old furniture, mirrors, telephones, carpets and hundreds of colourful lamps hanging from every nook and cranny of the ceiling. I try to figure out the network of cables hidden in this ceiling for a moment, but the task is beyond my imagination.

 

Czas na kawę. A że ja prawie nie pijam kawy, to próbuję sobie wybrać jakąś dobrą herbatę. Siedzimy w Kybele Cafe, która mogłaby równie dobrze być sklepem z antykami-stare meble, lustra, telefony, dywany i setki kolorowych lamp zwisających z każdego zakamarka sufitu. Przez chwile próbuję wyobrazić sobie kable ukryte w tym suficie, ale to zadanie przerasta moją wyobraźnię.

There are so many nice things to drink on the menu that we end up ordering sahlep (a popular drink here made with sweet milk and orchid flour, usually served with cinnamon), tea made of various fruits and herbs, freshly squeezed pomegranate and orange juice. We are going to the museum from here, so I assume there will be a working toilet there; otherwise it will be a challenge…

 

W menu jest tyle fajnych rzeczy do picia, że zamawiamy w końcu sahlep (popularny tu napój ze słodkiego mleka z mąką z orchidei, podawany zwykle z cynamonem), herbatę z różnych owoców i ziół, świeżo wyciskany sok z granatów i pomarańczy. Idziemy stad do muzeum, więc zakładam, że będzie tam czynna toaleta bo inaczej to będzie wyzwanie…  

Pappilon again

Tonight, we are eating at the Papillon again.

Dziś znowu jemy w Papillon.

Marcin spotted a seafood platter on the menu and so here we are again. The platter contains a selection of rock lobster, sea bass, prawns, green mussels and scallops, plus some vegetables and rice.

 

Marcin zauważył w menu półmisek owoców morza i tak oto znowu tu jesteśmy. Na półmisku znajdujemy homara, okonia morskiego, krewetki, zielone małże i przegrzebki, a także trochę warzyw i ryżu.

The main is followed by dark chocolate lava cake and cheesecake. The food is simply marvellous again.

 

Obiad kończymy sernikiem i ciastem „lawa” z ciemnej czekolady. Jedzenie w Papillonie znów jest po prostu cudowne.

Benihana experience

This evening we go to the Pattaya centre to eat at Benihana. Each table at this restaurant, decorated in rather minimalistic, modern style in charcoal and red colours, has its own tabletop grill and comes with your own chef! Because Benihana is a chain Japanese show-restaurant that provides delicious food and a lot of entertainment. “Do not play with food” is definitely NOT their motto. A teppanyaki chef will juggle, play pyrotechnics, dice and sire your food in front of you, whilst seafood, meat and veggies will travel from the grill straight to your plate. The word Teppanyaki derives from the words’ teppan’, which means iron plate, and ‘yaki’ which means grilled, boiled, or pan-fried.

 

Dzisiejszego wieczoru jedziemy do centrum Pattayi na kolację w Benihanie. Każdy stół w tej restauracji, urządzonej w raczej minimalistycznym, nowoczesnym stylu i utrzymanej w tonacji węgla drzewnego i czerwieni, jest wyposażony w swój własny grill oraz własnego szefa kuchni! Benihana to japońska sieć restauracji, która zapewnia pyszne jedzenie, ale także dużo rozrywki. „Nie baw się jedzeniem” zdecydowanie NIE jest ich mottem. Szef kuchni teppanyaki będzie odstawiał pirotechnika, kroił i żonglował twoim jedzeniem, podczas jego grillowania, a owoce morza, mięso i warzywa będą wędrować z grilla prosto na Twój talerz. Słowo Teppanyaki pochodzi od słów „teppan”, co oznacza żelazny talerz, oraz „yaki”, co oznacza grillowany, gotowany lub smażony.

Drink-wise we go for “Hana in garden, combining favours of Japanese cucumber, pineapple, and elderflower syrup with aroma of coriander and lime, and “Green Okashi” where green tea flavour meets with crème de cacao and a splash of vanilla. They are tasty if a bit strong, and I happen to finish majority of both as Marcin dries two or free glasses of beer.

 

Z drinków wybieramy „Hana w ogrodzie”, łączącego smak japońskiego ogórka, ananasa i syropu z czarnego bzu z aromatem kolendry i limonki oraz „Zielone Okashi”, gdzie smak zielonej herbaty spotyka się z kremem kakaowym  i odrobiną wanilii. Obydwa są pyszka, choć trochę mocne, a większość z nich kończę ja, gdyż Marcin zajęty jest osuszaniem dwóch czy trzech kufli piwa.

Food is delicious, we mix seafood and beef sets between the two of us and it is fresh, perfectly cooked and – despite the constant ongoing theatrics - comes nearly quicker than we can eat. And there is a lot of it, too.

 It was a truly remarkable evening, and we now can go to bed happy, before elephants encounter tomorrow.  

 

Jedzenie jest bardzo smaczne, wzięliśmy zestaw z owocami morza i zestaw z filetem wołowym i wszystko jest świeże, perfekcyjne zgrillowane i pomimo, że kucharz przeplata gotowanie sztuczkami, wjeżdża nam na talerze  niemalże szybciej, niż jesteśmy w stanie jeść. I jest dużo żarełka, głodni na pewno do rana nie będziemy.

 To był naprawdę fajny wieczór, a teraz możemy iść błogo spać, zanim wyruszymy jutro na spotkanie słoni.